-Głodna jestem-podeszłam parę kroków.
Offline
-Tam jest okno-wskazał palcem ścianę za nią.-Szybciej dojdziesz do lasu.
Offline
Zanim zdążył cokolwiek dodać wbilam mu kły w szyje.
Offline
Krzyknął cicho i cofnął się do tyłu, wpadając na szafkę. Nie mógł się jej wyrwać. I nie próbował.
Offline
Dotarła coraz głębiej.
Do wspomnień...
Offline
Znów krzyknął...
Siedział na kamieniu w lesie... jako chłopiec... Miał jeszcze wtedy dłuższe włosy i za duży miecz przewieszony przez ramie. Ukrywał twarz w dłoniach.
-Tadashi!-usłyszał krzyk dziewczyny.-Tadashi! Jesteś!
Podbiegła do niego. Dziewczynka o prawie srebrnych włosach i wielkich bladoniebieskich oczach, o niesamowicie bladej skórze, w różowej sukience...
-Tadashi? Tadashi, jesteś smutny... Dlaczego się smucisz? Złap mnie za rękę... Znowu użyję swoich mocy. Przecież szczęście moich przyjaciół... zależy tylko od tego.
Uklękła przed nim i złapała go dłońmi za jedna rękę.
Podniósł na nią wzrok zamglony od łez.
-Tata...-wyszeptał.
Offline
nooo...błagam!Czy oni zawsze muszą podsuwać jakąś scenke rodzinna?
Skrzywilam się.
Offline
-Nie!-wrzasnął i odepchnął wampirzycę z całej siły.
Przy okazji rozerwała mu boleśnie żyłę, z której piła. Krew spływała mu po piersi.
Offline
Oblizalam wargi i warknelam cicho.
Offline
Posiadam magiczną moc. Moc, dzięki której wszyscy stają się szczęśliwi. Ale czasami nawet z nią nie udaje mi się powstrzymać łez...
Offline
Spojrzałam na krew spływająca po jego brzuchu.
Offline
-Nie podchodź do mnie...-zacisnął palce na krawędzi komody, by nie upaść na podłogę i po prostu nie stracić przytomności.
Offline
Tracisz nad sobą panowanie!
-Twoja krew jest taka słodka. ..-te słowa nie były powiedziane przeze mnie.Dochodzily tylko z moich ust.
Offline
W zasięgu ręki nie miał żądnej broni. Był po prostu jak przekąska...
Nie miał się jak bronić. Nawet nie miał drogi ucieczki.
Offline
Słodki zapach palił mi nozdrza.
Nie zbyt dobrze się czuje...
Zemdlalam.
//skonczyly mi się pomysły wiec mdleje //
Offline